Strona:Karlinscy.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wszystko tu dla niej!... o! daj w takiej chwili
O Boże! wtedy daj Polsce człowieka,
Co ją wyzwoli — własnem poświęceniem!
A wszelka smętność będzie mnie daleka!
Wierzę! że dasz go!... ginę z dziękczynieniem!
O szczęście! marne życie! skonu chwało!
Tych mi żal tylko, co serce kochało!

(po murze łączącym się z szczytem baszty stąpa z głębi sceny Marya w śnie magnetycznym — staje nad Izydorem mówiąc:)


MARYA.

Chodź ze mną! razem polecim do Boga!...

IZYDOR (spostrzega ją, z rozdzierającym krzykiem.)

Maryo!.,.

MARYA.

A!!!

(obudzona chwieje się, traci równowagę i spada z muru,)


IZYDOR.

Zabita!... (po chwili szamotania się w łańcuchach)
Amen!... o prędzej! o chyżej!...
O mój aniele, my ulecim wyżej,
Ha! ha!... Płacz dziecka — czuję pod źrenicą...
Tam gwiazdy płaczą ze mną! a nie świecą...
O ciemny grobie! dziś żądzą kochanka
Czekam cię! spiesz się światłości poranka!...
(gwałtownie) Maryo! o Maryo moja! (opuszcza głowę)

(Zasłona z obłoków zsuwa się z wolna i zasłania cały głąb sceny z basztą.)


ZMIANA — wielka komnata sklepiona w Olsztynie — u sklepień chorągwie i bronie — w głębi działo utkwione w murze — nad niem stoi lont zapalony — poczyna świtać — Karlinska siedzi na ziemi jak skamieniała — Karlinski stoi w oknie i trzyma rękę nad czołem patrząc w odległą przestrzeń.)


KARLINSKI.

Nie — to nie może być — pogróżka tylko
Szatańska, a nie ludzka. —