O matko! panie ojcze!
Dziecię! dziecię!
No wstań — wstań — dobre jak mi hetman pisze —
Z waści pacholę — puść go moja panno!
Jakie tam zdrowie hetmańskie — co mówił,
Kiedy cię żegnał?
Kazał cześć dać matce,
Ojcu a corde przesłał pozdrowienie,
A ze mną rozstał się bardzo łaskawie,
Że mi się za nim jeszcze tęskni łzawie,
Gdyby nie dom ten drogi ojcze panie,
Matko!... to płakałbym ja — po hetmanie!
O drogie moje!
Dobrze, że waść serce
Masz wdzięczne — człowiek nie szuka wdzięczności,
Ale niewdzięczność hańbi męża imie!
Kiedym się żegnał, i stóp jego chwycił,
To hetman dobrem słowem mnie zaszczycił:
Kazał iść nadal w rycerskim zakonie
Po Bogu i po ojczyznie, a resztę
Rzekł: że dodane mi będzie tam! z góry —
Potem mnie szablą hojnie udarował,
Dał konia z rzędem, i ten ryngraf drogi
Z Boga Rodzicą. — O! będę go nosił
Aż do ostatniej ojczystej potrzeby. —
Chwat widzę waszmość!