Że przy mnie czterech poległo husarzy,
Synów krwi mojej — jednego Tatarzy
Porwali w jasyr, sam się zabił w drodze!
Ty płaczesz matko! pod sercem ojcowskim
Nie ma już jednej łzy — bo przeżył ojciec!
Jak dąb bezlistny stoję... tylko jeden,
Jeden zielony konar: to Izydor!...
O! ten ostatni... to wiara! nadzieja!
To miłość moja!... moja duma! wszystko! (po chwili)
O! daruj mężu! daruj to jam winna,
Ale na obraz tej Bogarodzicy,
Która pod krzyżem mdlejąca, padała —
O! tyś ich tylko przeżył, mężu, Panie,
A jam rodziła — i przeżyła sześciu.
Zagasła lampa, nigdy mi się jeszcze
To nie zdarzyło, a jak mi to przykro...
Zagasła — — mówisz... pocoś powiedziała,
Tak samo zgasła, gdym synów żegnała,
Którychem więcej żywych — nie ujrzała!
Dziwna — — tak zgasła, kiedy matka moja
Umarła, kiedym powróciwszy z boju
Zastał tu zwłoki... nie czas w omen wierzyć!
Na pokuszenie nie wodź nas!... (przeciera czoło)
O żono!
Nie czas nam płakać, radować się pora,
Toć waśń Zborowskich ukończona przecie
I pokój zawarł nam wielki król Stefan!
Waśń ukończona? toć waść zapominasz,
Żem jest Wapowskiéj wdowy młodszą siostrą,