Strona:Kajetan Sawczuk - Pieśni.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Choć głuche niebo gniecie nas,
Powstaniem siostry, spać nie czas,
Pójdziem żywo między ludzi,
Głos ich nas ze snu obudzi
I z ptakiem polecim w lot,
Chociaż uderzy w nas grot —
Niechęci, zawiści grot.
Rozwińmy skrzydła prostych, wolnych dusz
I rzućmy ziarno w zagon czarnych głusz,
Rzucajmy to ziarno złote,
By rozpędzić mrok, ciemnotę
I w górę wzbijmy się w lot,
Choć w serce uderzy grot —
Z rąk braci grot.
Bo długo, długo duch niewieści spał,
Gdy świat szedł naprzód, on na miejscu stał,
Dziś nas przesądy nie zmogą,
Wolnych duchów pójdziem drogą,
W niebo się wzbije nasz lot,
Choć nieraz tu padnie grot —
Z rąk braci grot.
Myśl nasza sięga aż pod niebios strop,
Z młodzieńczej myśli bucha światła snop
I w piersi serce młotem wali,
A duch szepcze dalej, dalej
I wzywa skrzydła na lot,
Gdzie nie dosięgnie go grot —
Przyziemny grot.
Więc naprzód siostry, bo nie dla nas wzór
Rozbitków życia rozjęczony chór.
Nasza pieśń to pieśń zwycięstwa,