Strona:K. Wybranowski - Dziedzictwo.djvu/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nadzieję, że znajdzie ich rychło przez starych znajomych warszawskich, których odszuka.
Twardowski zaczął przygotowywać się do rozpoczęcia ataku. Starał się już ani chwili nie tracić.

XX.

Przyjaciele Piętki, o których ten wspominał Twardowskiemu, mieli dwa stałe, chroniczne kłopoty: brak ludzi — chodziło o jakość — i brak pieniędzy — chodziło o ilość. Przedsięwzięcia rozbijały się o brak dzielnych i umiejętnych wykonawców i o niemożność finansowania rzeczy, nawet na skromną skalę. Niezawodnie, gdyby sami byli lepszymi kierownikami, gdyby przy dobrych chęciach i dużem rozumieniu położenia i potrzeb Polski posiadali większą umiejętność przerabiania myśli na czyn, i ludziby sobie lepiej wyrobili, i środków więcej umieliby zdobyć. Na ich korzyść trzeba powiedzieć, że rozumieli słabe strony nietylko swego położenia, ale w niemałej mierze i swoje własne.
Gdy Piętka zdał im sprawę ze swojej rozmowy z Twardowskim, uznali, że profesor zrobił wielkie odkrycie. Znalazł człowieka, zawziętego na grabarzy, wiedzącego, zdaje się, dużo o nich, człowieka niepospolitej inteligencji, energicznego, a przytem mającego pieniądze i gotowego je dawać... Z tylu zaletami w jednej osobie jeszcze nie mieli do czynienia.
Zetknięcie się osobiste z Twardowskim nietylko nie osłabiło relacji Piętki, ale wzmocniło ich pojęcie o nowym nabytku. Twardowski miał ogromną siłę sugestywną, której ulegała nietylko panna Wanda Czarnkowska.
W ciągu kilku dni wszedł między nich, wziął udział w kierowaniu ich sprawami i niepostrzeżenie zaczął komenderować wszystkimi.
Wykazał im, że to, co oni nazywają, organizacją pracy i walki, jest raczej klubem porządnych ludzi. Schodzą się, znoszę sobie wiadomości o tem, co się dzieje, dyskutują, wreszcie uchwalają rozmaite rzeczy. To wszakże, co jest uchwalone, wykonywa się słabo, bez doprowadzenia rzeczy do końca; czasami zaś nic się nie robi. Za wiele się dba o pokazanie nazewnątrz swej siły i wartości, na to się poświęca najwięcej energji, skutkiem czego brak jej na rzeczy istotniejsze.
Doszedł rychło do uogólnienia, iż Polak tem się przedewszystkiem różni od Francuza, Anglika lub Niemca, że więcej dba o pozory, niż o rzecz samą, że najłatwiej wydobyć z niego energję, gdy chodzi o efekt zewnętrzny, że trud no go rozpalić do działań choćby najskuteczniejszych, ale narazie nieefektownych.
Niemniej polubił swych nowych przyjaciół i nabrał przekonania, że można z nimi wiele zrobić. Mieli oni dużo ludzi w całym kraju, ludzi odgrywających nieraz wybitną rolę w społeczeństwie, i rozporządzali wcale wpływową, choć naogół źle finansowo postawioną prasą.
Zaczął od tego, że namówił ich na wielkie zmiany w samej organizacji, w celu robienia jej istotnem narządziem czynu. Choć sam nigdy do żadnej organizacji nie należał, dzięki zmysłowi praktycznemu i logice okazał się lepszym organizatorem od innych. Popełniał błędy skutkiem nieznajomości środowiska, ale szybko je spostrzegał i natychmiast naprawiał. W krótkim czasie zdołał wywołać sporo niezadowolenia, bo ciągle ludzi popędzał, ciągle męczył, mając złudzenie, że w Polsce można żądać od ludzi takiego napięcia energji, jak na Zachodzie. Dopiero doświadczenie go

114