Przejdź do zawartości

Strona:Juljusz Verne - Dwaj Frontignacy.djvu/203

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


jeżeli ci gorąco chcesz się pan ochłodzić — tak?
Frontignac.
Zupełnie tak.
Marcandier (n.s.)
Hm! ja to samo!
Imbert (kiwając głową)
Aha!
Frontignac.
Zatem to niebezpieczna słabość doktorze?
Imbert.
Mój panie — jeźli się nie rzucisz pod koła lokomotywy albo z 5go piętra na dół — jeżeli nie zastrzelisz się lub nie zginiesz w pojedynku — w końcu jeźli