Ta strona została uwierzytelniona.
Ewelina.
- Stanisławie! widzę dobrze, że mię już nie kochasz!
Frontignac.
- Ciszej pani! na Boga! gdyby cię słyszano... Salonik ten nieprzyzwyczajony do takich wynurzeń.
Ewelina.
- Skończmy te żarty, Stanisławie — każda chwila jest droga. Cały ten łańcuch kłamstw, oszukiwań, wykrętów i przebiegłości dręczy, zabija mię. — Trzeba raz wreszcie skończyć! Wczoraj wieczór gdy mąż mi dobranoc z tak dobroduszną twarzą powiedział — czułam jak mi krew do głowy uderza... tak dziwnie byłam zaniepokojoną... trwoga mię ogarnę-