Strona:Juljusz Verne-Podróż podziemna.pdf/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.


ROZDZIAŁ 25.

Święcenie niedzieli w grocie.


Obudziłem się w niedzielę rano z tą myślą, że nie wyruszymy zaraz w dalszą drogę.
Bo chociaż droga była niezła, odpoczynek był mi od niej milszy.
Grota, w której znajdowaliśmy się obecnie, była obszerną salą.
Na jej granitowym podłożu przepływał wierny nasz strumyk.
Woda przepływając w ogromnej odległości od swego źródła nie była gorąca, przeto mogliśmy ją pić bez studzenia.
Po śniadaniu stryj poświęcił kilka godzin na doprowadzenie do porządku swych co dziennych notatek.
— Chcę, — mówił, — po powrocie do domu nakreślić mapę naszej podróży podziemnej, jakby plan tej naukowej ekspedycji.
— To będzie bardzo ciekawe, mój stryju...
— O, tak! Notowałem starannie wszystkie spadki i wzniesienia. Jestem pewny, że się nie omyliłem.
— Zobaczmy teraz, gdzie jesteśmy. Weź busolę i zauważ kierunek wskaźnika.
Przyglądałem się instrumentowi i po krótkiej chwili powiedziałem: