Strona:Juljusz Verne-Podróż podziemna.pdf/075

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Widać też było czasem parę, unoszącą się z gorących źródeł.
Nie mieliśmy czasu na obserwowanie tych zjawisk, trzeba było wciąż jechać bez zatrzymywania się.
Wkrótce znowu grunt stał się błotnisty, pokryty małemi jeziorkami. Z odległości pięciu mil widzieliśmy już Sneffels.
Konie szły dobrze, niewygodna droga nie zatrzymywała ich wcale; co do mnie, to czułem się bardzo zmęczony, natomiast stryj mój siedział wyprostowany, jak pierwszego dnia podróży, nie mogłem się powstrzymać od podziwiania stryja i przewodnika, którzy zdawali się uważać tę uciążliwą drogę za zwykłą przejażdżkę.
W sobotę 20 czerwca przybyliśmy do Büdir, miasteczka, położonego nad brzegiem morza, i tutaj przewodnik zażądał zapłaty.
Stryj mój wypłacił mu ją natychmiast.
Tutaj również krewni Jana przyjęli nas i ugościli.
Ludzie ci z radością zaprosili nas pod swój dach, nakarmili i namawiali do wypoczynku.
Z chęcią zgodziłbym się wypocząć jeszcze u nich, ale stryj mój, jak zawsze gorączkowy; nie chciał o tem słyszeć i zaraz nazajutrz wyruszyliśmy dalej.