Strona:Juljusz Verne-Podróż naokoło świata w ośmdziesiąt dni.pdf/214

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 214 —

— Kazałem pana uwolnić, — rzekł Fogg i sprowadzić do mnie, gdyż chcę się spytać, czy sprzeda mi pan swój statek?
— Nie! do djabła, nie!
— A więc zmuszony będę go spalić.
— Co? spalić mój statek?
— Tak, gdyż brak nam drzewa.
— Spalić mój statek! — krzyczał Spidy, — statek, który wart jest pięćdziesiąt tysięcy dolarów!
— Oto sześćdziesiąt tysięcy dolarów, — odpowiedział Fogg, podając kapitanowi pieniądze.
Wywarło to efekt zadziwiający. Kapitan odrazu zapomniał o swym gniewie i uwięzieniu.
Statek jego miał już dwadzieścia lat. Ależ to złoty interes!
Z radością schował do kieszeni pieniądze, a wtedy rozpoczęło się rąbanie wszystkiego, co było na statku z drzewa, aby napalić pod kotłem.
Wkrótce wszystko, co było drewnianego na „Henryce“ spalono i statek jechał, z szaloną szybkością.
Jeszcze daleko było do brzegów, gdy naraz kapitan, który zapomniał już o swej złości i zainteresował się podróżą pana Fogga, rzekł: