Strona:Juljusz Verne-Podróż naokoło świata w ośmdziesiąt dni.pdf/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 165 —

Kiedy się podniósł, spojrzał na swego przeciwnika i spytał:
— Czy już koniec?
— Tak, ale tylko na minutę!
— A więc proszę za mną.
— Po co?
— W interesie pana Fogga.
Passepartout zwyciężony zimną krwią detektywa, poszedł za nim i usiadł przy stole.
— Pobiłeś mnie pan, — rzekł Fix. — Dobrze. Teraz posłuchaj. Do tej pory byłem przeciwnikiem pana Fogga, teraz to przeminęło.
— Nakoniec! — wykrzyknął Passepartout, — wierzy więc pan, że to człowiek uczciwy.
— Nie, — odrzekł mu zimno Fix, — wierzę, że jest łotrem... Cicho! Daj mi pan mówić!
Dopóki pan Fogg był na ziemi angielskiej, miałem w tem cel, żeby go zatrzymać i aresztować, jak przyjdzie rozkaz.
Wszystko robiłem, co było w mojej mocy, aby to osiągnąć.
Nasłałem na niego kapłanów w Bombayu, spoiłem pana w Hong Kongu, rozłączyłem pana z nim.
Passepartout słuchał z zaciśniętemi pięściami.
— Teraz, o ile mi się zdaje, pan Fogg wraca do Anglji. Dobrze! Jadę za nim, ale