Strona:Juljusz Verne-Podróż naokoło świata w ośmdziesiąt dni.pdf/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 149 —

Inspektor policji, detektyw, śledzący mego pana, oskarżonego o kradzież w banku.
Patrzajcie! Pan Fogg jest takim samym złodziejem, jak ja mordercą!
Passepartout namyślał się, czy ma o tem powiedzieć swemu panu?
W końcu postanowił dopiero w Londynie opowiedzieć mu o tem, że tropił go agent śledczy. Naśmieją się wtedy do syta!
Ale teraz najważniejszą rzeczą było wyszukać pana Fogga i przeprosić go.
Passepartout wstał z ławki i poszedł zobaczyć, czy pan jego śpi jeszcze.
Na pomoście nie zobaczył ani pana Fogga, ani pani Andy.
— Naturalnie, pani Anda śpi jeszcze o tej porze, a co do pana Fogga, to napewno gra sobie w wista...
To mówiąc, chłopak wszedł do sali, ale i tam nie było pana Fogga.
Passepartout pozostało teraz jedno, spytać się, którą kajutę zajął pan Fogg.
Odpowiedziano mu wówczas, że niema na okręcie osoby tego nazwiska.
— Przepraszam pana — rzekł Passepartout.
Chodzi mi o jednego dżentelmena, wysokiego, chłodnego, mało udzielającego się, w towarzystwie pewnej młodej damy.