Strona:Juljusz Verne-Podróż naokoło świata w ośmdziesiąt dni.pdf/077

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 77 —

A jednak porwanie musiało się odbyć tej nocy, a nie w chwili, gdy ofiara będzie prowadzona na stos.
Pan Fogg i towarzysze oczekiwali nocy. Jak tylko zmierzchło, koło szóstej wieczorem, postanowili obejść wokoło pagodę. Ostatnie wrzaski fakirów umilkły.
Trzymając się swego zwyczaju, Indjanie pogrążyli się piciu płynnego opjum, połączonego z mieszaniną odurzającego chmielu; skorzystać więc z tego postanowili nasi podróżni i wślizgnąć się do pagody.
Pars, w towarzystwie pana Fogga, Franciszka Cromarty i Passepartout udali się po cichu w głąb lasu.
Po dziesięciu minutach zakradania się przybyli nad brzeg małej rzeczki i tutaj spostrzegli mały skraj lasu, w pośrodku którego wznosił się stos drzewa. Stos ten ułożony był z najprzedniejszego drzewa i nasycony wonnym olejkiem.
Na najwyższem miejscu leżało zabalsamowane ciało starego rajaha, które miało być spalone razem z wdową.
O sto kroków od tego stosu wznosiła się pagoda, której szczyty sięgały wierzchołków drzew.
— Chodźmy! — rzekł przewodnik cichym głosem. I podwajając ostrożność, wraz ze swy-