— Waikato jest tam — zawołał Paganel — i droga do Aucklandu prowadzi wzdłuż jej prawego brzegu.
— Zobaczymy ją jutro — odpowiedział major. — Obozujmy tutaj. Zdaje mi się, że te cienie, które tam oto widzę, to mały gaik, wyrosły tu jakby umyślnie, aby nam dać schronienie. Zjedzmy wieczerzę i idźmy spać.
— Jedzmy — potwierdził Paganel — ale tylko suchary i mięso suszone, aby nie palić ognia. Przybyliśmy tu incognito, starajmyż się wyjść stąd tak samo. I to nam bardzo na rękę, że mgła nas ukrywa.
Dotarto do gaiku i każdy poddał się surowym przepisom geografa. Zimną wieczerzę spożyto w cichości: wkrótce potem głęboki sen ogarnął podróżnych, zmęczonych piętnastomilowym pochodem.
NIEWOLA.
Nazajutrz o wschodzie słońca gęsta mgła ciążyła nad rzeką. Para, przepełniająca powietrze, gęstniała pod wpływem zimna i ciężką chmurą okrywała powierzchnię wód. Lecz słońce przebiło tę pęcherzowatą masę, która rozpłynęła się pod spojrzeniem promieniejącej gwiazdy; mgły pierzchły, a brzegi i cały pas wodny rzeki Waikato zajaśniały w piękności porannej.
Klin ziemi, ostro zakończony i jeżący się krzakami, wciskał się między zbieg dwu potoków. Rozhukane wody Wajpy przez jakie ćwierć mili pruły wody Waikato, nim zmieszały się z niemi; ale silna i spokojna rzeka opanowywała szybko wściekłe prądy i niosła je cicho swojem łożyskiem aż do oceanu Spokojnego.
Gdy znikły mgły, ukazał się statek, płynący wgórę Waikato. Była to łódź siedemdziesięciu stóp długości, pięciu szerokości, a trzech głębokości. Przód miała wzniesiony, jak u gondoli weneckiej, a wyciosana była z jednej sztuki jodły Kahikatca. Spód jej zasłany był suchą paprocią; osiem wioseł od przodu niosło ją tak szybko, że zaledwie muskała powierzchnię wody, a kierował nią człowiek siedzący ztyłu zapomocą szerokiego krótkiego wiosła.
Człowiek ten był krajowcem; wysoki, o szerokiej piersi, o potężnych nogach i rękach, muskularny, liczył lat około czterdziestu pięciu. Wypukłe i poorane gęstemi brózdami czoło, gwałtowne spojrzenie i twarz złowroga czyniły go groźnym.
Musiał to być jeden ze znakomitych wodzów Maorysów. Świadczyło o tem delikatne i gęste utatuowanie, zdobiące jego twarz i ciało. Od nozdrzy orlego nosa skręcały wgórę dwie czarne pręgi, które,