Strona:Juljusz Verne-Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi (1897).djvu/353

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przeróżne raki morskie; langusty pospolite, których mięso, zwłaszcza samic, jest wielce cenione; świerszcze morskie, homary, i różne inne dobre do jedzenia; prócz tego pustelniki, bernardynki, porcelanki i t. p.
Tu kończyła się praca Conseila. Nie miał czasu uzupełnić klasy skorupiaków, zbadaniem gębonogich, dwoistonogich, jednonogich, równonogich, i t. d., ani przytoczyć klasy mackonogich, obejmującej cyklopów, lub klasy obrączkowatych, które nie omieszkałby podzielić na rurkowate i grzbietorękie. Nautilus jednak przepłynąwszy górne warstwy wody cieśniny Libijskiej, znowu z nadzwyczajną szybkością, pędził po głębiach. Odtąd już bywajcie zdrowe mięczaki, stawowate i zwierzokrzewy! Zaledwie kilka większych ryb przesunęło się jak cienie.
Podczas nocy z 16-go na 17-y lutego, wpłynęliśmy do drugiej kotliny śródziemnej, której największe głębie wynoszą trzy tysiące metrów. Nautilus party swoją śrubą zagłębił się w najniższe warstwy morza.
Tu w braku cudów przyrodzonych, masy wód przedstawiały mym oczom wiele scen wzruszających i strasznych. W istocie przebywaliśmy wtedy część morza Śródziemnego, najpłodniejszą w nieszczęścia. Od brzegów Algieryi do brzegów Prowancyi, ileżto okrętów się rozbiło, ile statków zniknęło pod morzem! Morze Śródziemne jest tylko jeziorem w porównaniu z niezmiernemi płaszczyznami wód Oceanu Spokojnego; jestto jednak jezioro kapryśne, ze zmiennemi falami, dziś przyjazne dla wątłej barki o trójkątnym żaglu, zdającej się unosić między dwoma błękitami