Strona:Juljusz Verne-Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi (1897).djvu/337

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wstrzymać — a jedna z nich zatrzymując okręt Antonijusza podczas bitwy pod Akcyum, ułatwiła tym sposobem zwycięztwo Agusta. Jakto nieraz od drobnostki zależą losy narodów! Studyowałem także podziwienia godne ryby kwieciste (antie) podobne do leszczaków, a należące do rzędu cierniopłetwych, zwanych przez Malajczyków lutyanami — ryby święte u Greków, którzy przypisywali im władzę wypędzania potworów morskich z wód które odwiedzały. Nazwa ich znaczy kwiat, i rzeczywiście usprawiedliwiały ją przeróżnemi mieniącemi się barwami, których odcienie przebiegają całą gamę koloru czerwonego, począwszy od blado-różowego, aż do najjaskrawszego szkarłatu. Nie mogłem się dość napatrzeć na te cuda natury, gdy niespodziewane zjawisko nagle zwróciło na się moje oczy.
Pośród wód ukazał się człowiek, nurek mający u pasa woreczek skórzany. Nie był to trup wydany na pastwę bałwanom — byłto człowiek żywy, który pływał zręcznie i szybko, niekiedy znikając, żeby odetchnąć na powierzchni, to znowu zanurzając się w morze.
Obróciłem się do kapitana Nemo, i zawołałem głosem wzruszonym:
— Boże, rozbitek! Trzeba go wyratować!
Kapitan nie odpowiedział i oparł się o szybę.
Człowiek ów zbliżył się, przytknął twarz do ściany i patrzył na nas.
Osłupiałem spostrzegłszy, że kapitan Nemo dał mu jakiś znak. Nurek odpowiedział ręką, natychmiast powrócił na powierzchnię morza i już się nie pokazał.
— Bądź pan o niego spokojny — rzekł do mnie kapitan — To Mikołaj z przylądka Matapan, przezwany