Strona:Juljusz Verne-Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi (1897).djvu/040

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przyjąć powinna przypuszczenie o wielorybach niezmiernej wielkości, mojem zdaniem, najmniejbyś ze wszystkich niedowierzania w tym razie okazać powinien.
— W tem właśnie mylisz się panie profesorze, odrzekł Ned. Pospólstwo może wierzyć w komety nadzwyczajne, przestrzeń przebiegające, lub w istnienie potworów przedpotopowych zaludniających wnętrze kuli ziemskiej — lecz ani astronom, ani geolog nie uwierzy w takie chimery. Tak samo i wielorybnik. Ścigałem już mnóstwo wielorybów wszelkiego gatunku; nachwytałem i nazabijałem ogromną, liczbę; lecz jakkolwiek dzielnie były uzbrojone, nie spotkałem takiego, coby ogonem swym lub zębem mógł uszkodzić żelazne okucie okrętu.
— A jednakże wymieniają statki, przebite na wskroś zębem narwala.
— Statki drewniane, być może, odpowiedział Kanadyjczyk — a i tych nawet nie widziałem jeszcze. Więc dopóki mieć nie będę dostatecznie przekonywającego mnie dowodu, zaprzeczam aby wieloryb, potfisz, lub jednorożec morski — mogły dokazać czegoś podobnego.
— Posłuchaj mnie, Ned…
— Nie, panie profesorze, nie! zrobię co chcesz, wyjąwszy tego. Czy czasem nie chcesz mi pan mówić o ośmionogu olbrzymim?
— Bynajmniej, ośmionóg jest mięczakiem, a sama już ta nazwa wskazuje wątłość jego ciała. Choćby miał pięćset stóp długości, ośmionóg nie należy do działu kręgowych, nie może być niebezpiecznym dla takich okrętów, jak Scotia, lub Abraham Lincoln.