Przejdź do zawartości

Strona:Juljusz Verne-Czarne Indje.djvu/253

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Scotta, gdy opisywał cudnemi wierszami wezwanie do broni klanu Mac Gregora!
— Wszystko to dobrze, panie Starr — wtrącił Jakób Ryan, ale jeżeli to prawda, że Nichol Jarvie został powieszonym na części swoich spodni, to cóż się stanie z naszem przysłowiem, które mówi: „Mądrym ten będzie, który znajdzie kiedy spodnie u Szkota?”
— Mój Jakóbie, masz rację — odparł, śmiejąc się James Starr — to poprostu dowodzi, że nasz Nichol Jarvie nie był tego dnia ubrany podług mody swych przodków.
— W tem zawinił, panie Starr!
— Nie przeczę temu, Jakóbie!
Powóz tymczasem, dotarłszy do szczytu dzikich wybrzeży strumienia, spuszczał się teraz w dolinę bez drzew, bez wody, pokrytą jedynie chudą roślinnością. W kilku miejscach stosy kamieni wznosiły się w kształcie piramid.
— Są to grobowce — rzekł James Starr.
Każdy przechodzień obowiązany był dorzucić kamień, przechodząc koło grobowca spoczywającego bohatera. Ztąd powstała dawna przypowieść gaelicka: „Biada temu, który przechodzi koło grobowca, nie złożywszy kamienia w ostatniem pozdrowieniu”. Gdyby synowie byli zachowali dotąd wiarę swych ojców,