Strona:Juljusz Verne-Czarne Indje.djvu/238

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Tam wszyscy zasiedli, a James Starr, mając pamięć przepełnioną wyjątkami z dzieł wielkiego powieściopisarza szkockiego, wypowiedział te słowa:
— Oto co Walter Skott napisał w ósmym rozdziale „Więzienia edymburskiego”.
„Gdybym miał dane do wyboru miejsce, z któregoby można podziwiać wschód i zachód słońca, wybrałbym ten właśnie pagórek.”
Czekajże Nello. Słońce ukaże się za chwilę i będziesz je mogła podziwiać w całej okazałości po raz pierwszy w życiu.
Oczy dziewczęcia zwróciły się na wschód. Henryk, siedząc przy niej, badał ją z niepokojem. Czyż nie będą dla niej za silne pierwsze promienie słońca? Wszyscy czekali w milczeniu. Nawet Jakób Ryan zamilkł.
Już mała linia blada, z odcieniem różowawem, zarysowała się nad widnokręgiem, na tle lekkiej mgły. Reszta oparów nagromadzonych w zenicie, została uderzona pierwszym promieniem światła. U stóp Arthur-Seat, w głębokiej ciszy nocnej, Edymburg jeszcze drzemiący ukazywał się w półcieniu. Kilka świateł, gdzie niegdzie rozrzuconych, przerywało ciemności. Były to lampy ranne, które najwcześniej wstający zapalali w starem mieście. W tyle, na zachodzie,