Strona:Juljusz Verne-Czarne Indje.djvu/073

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Na to zaproszenie wszyscy zasiedli przy stole, James Starr na honorowem miejscu naprzeciwko Magdaleny, ojciec i syn naprzeciwko siebie.
Była to prawdziwa uczta szkocka. Podano najpierw zupę zwaną „hotchpotch”, czyli doskonały bulion, w którym pływały obficie kawałki mięsa. Zdaniem starego Szymona nikt lepiej od jego żony nie znał sposobu przyrządzania tej zupy.
To samo było zresztą i z potrawką zwaną „cockyleeky” przyrządzoną z koguta z porami. Była po prostu wyborną.
Zakropiono to wszystko piwem „ale”, pochodzącem z najlepszych edymburgskich browarów.
Główną potrawę stanowił „haggis”, czyli budyń narodowy, zrobiony z mięsa i mąki jęczmiennej.
Znakomita ta legumina, która natchnęła poetę Burnsa do napisania jednej z najlepszych ód swoich, doznała losu wszystkich doskonałości tego świata: znikła jak marzenie.
Magdalena otrzymała najszczersze pochwały od swego gościa.
Na zakończenie śniadania podano deser złożony z sera i „cakes”, ciastek owsianych, wybornie przyrządzonych, które zagryzano, popijając