Strona:Juljusz Verne-Czarne Indje.djvu/061

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Obaj szli dalej w milczeniu pod ciemnem sklepieniem, Henryk jednak widocznie przejęty zdarzeniem obracał się, usiłując pochwycić to dźwięk oddalony, to światło jakieś, ale po za nim i przed nim wszystko było milczące i ciemne.