Na widok Zermy, Texarowie, tak umiejący panować nad sobą, nie zdołali jednak ukryć silnego wrażenia. Od dzieciństwa, rzec można, pierwszy to raz ktoś trzeci widział ich razem; a ten ktoś była to ich zawzięta nieprzyjaciółka. Dlatego pierwszym popędem braci było rzucić się na nią i zabić — w obronie tajemnicy ich podwójnego życia...
Dziecko wyprostowało się w objęciach Zermy i, wyciągając rączki, krzyczało:
— Boję się!... Boję się!
Na gest dwóch braci, Squambo przystąpił żywo do metyski, wziął ją za ramię, wepchnął do pokoju i zamknął drzwi.
Następnie powrócił do Texarów, wyrażając postawę, że gotów spełnić ich rozkazy. Ale ta niespodziana scena zmieszała ich bardziej, niżby się można spodziewać po ich charakterze zuchwałym i gwałtownym. Zdawali się naradzać spojrzeniami.
Strona:Juliusz Verne - Walka Północy z Południem 02.pdf/203
Wygląd
Ta strona została przepisana.
XIV.
Zerma przystępuje do dzieła.