Strona:Juliusz Verne - Walka Północy z Południem 02.pdf/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i Alicya Stannard, tak samo jak Dy i Zerma znajdowałyby się teraz w jego mocy. Jeśli nie dowodził osobiście milicyą i bandę rabusiów, to dla tego, że zdawało mu się bezpieczniej czekać na rodzinę Burbanków w przystani Marino.
W każdym razie, Texar nie mógłby się wyprzeć udziału w porwaniu, gdyż Zerma głośno wymawiała jego imię. Pani Burbankowa i miss Alicya musiały je usłyszeć. Później, gdy wybiłaby godzina sprawiedliwości, gdy hiszpan musiałby odpowiadać za swe zbrodnie, nie mógłby się tym razem uciec do jednego z tych niewytłómaczonych alibi, które aż nadto mu się dotąd udawały.
Jakiż los gotował swoim ofiarom? Czy je wygna do bagnistych Ewerglad, po za źródła Saint-John? Czy się pozbędzie Zermy, jako niebezpiecznego świadka, którego zeznanie mogłoby go zgubić kiedyś? Wszystko to rozważała metyska.
Byłaby chętnie życie złożyła w ofierze dla ocalenia dziecięcia porwanego wraz z nią. Ale gdyby ona poniosła śmierć, cóżby się stało z Dy w rękach Texara i jego towarzyszów? Ta myśl dręczyła ją i wtedy przyciskała silniej dziewczynkę do piersi jak gdyby Squambo miał zamiar wyrwać ją z jej objęć.
W tej chwili, Zerma mogła zauważyć, że statek zbliża się do lewego wybrzeża rzeki. Czy jej to mogło służyć za wskazówkę?