Strona:Juliusz Verne - W puszczach Afryki.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
— 15 —

ciało pokaleczone przez ostre trawy, gdyż dla ochrony ubrania, noszą na sobie tylko rzeczy niezbędne. I tak pracują od świtu, aż do godziny jedenastej przed południem i znów rozpoczynają pochód, gdy upał się zmniejsza, aż do wieczora. Interesem handlujących jest dobrze wynagradzać tych ludzi, dobrze ich żywić i nie nadużywać ich sił.
Polowanie na słonie bywa połączone z wieloma niebezpieczeństwami, gdyż oprócz słoni można napotkać pantery i lwy; — dlatego też wódz wyprawy stara się mieć ludzi pewnych i zaufanych. Następnie, gdy zdobycz jest obfita, zależy głównie na tym, aby karawana szczęśliwie i prędko powróciła do faktorji na wybrzeżu. Każdy więc stara się o to, aby w drodze nie zatrzymywało jego pochodu znużenie ludzi lub choroby, a mianowicie ospa, króra w tych okolicach czyni straszne spustoszenia. Portugalczyk Urdaks wiedział o tym wszystkim i postępował bardzo roztropnie, czuwając troskliwie nad swemi ludźmi. Każda jego wyprawa do Afryki środkowo-południowej opłacała mu się sowicie.
I obecna dostarczyła mu obficie kości słoniowej, którą zdobył po za rzeką Bahar-el-Abiad, prawie na granicy Darfuru.
Pod cieniem wspaniałych drzew karawana rozłożyła się obozem.
Jan Cort zapytał Urdaksa, czy wybrali odpowiednie miejsce na odpoczynek.