Strona:Juliusz Verne - Wśród lodów polarnych (1932).pdf/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zagasło, czyby na ziemi nie zapanowały jeszcze większe mrozy?
— Słońce wprawdzie nie zagaśnie ale gdyby się to nawet stało, mrozy nie byłyby większe jak te, o których poprzednio mówiliśmy.
— To zadziwiające.
— Wiem, mówił doktór, że dawniej przypuszczano, iż w przestrzeniach, znajdujących się po za atmosferą, zimno może dochodzić do tysięcz stopni, lecz po badaniach, dokonanych przez francuskiego uczonego Fourrier’a, teorja ta nie ma już żadnej podstawy; doszedł on w swych badaniach do rezultatów, że gdyby ziemia znajdowała się w przestrzeni, pozbawionej wszelkiego ciepła, to natężenie zimna, jakie teraz obserwujemy pod biegunem, byłoby o wiele większem i byłaby też znaczna różnica pomiędzy temperaturą dnia i nocy; stąd moi przyjaciele wniosek, że w odległości nawet milionów mil nie może być zimniej, niż tutaj.
A teraz, kochani przyjaciele, zdaje mi się, że dobrze zrobimy, jeżeli udamy się na spoczynek.
— Bardzo chętnie, odpowiedzieli wszyscy obecni.
— A kto zostaje na straży przy piecu?
— Ja, odpowiedział Bell.
— Czuwaj więc przyjacielu, ażeby ogień nie wygasł, bo mróz jest siarczysty.