Strona:Juliusz Verne - Rozbitki.pdf/258

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rządowy będzie zasiadał w radzie z prawem głosu doradczego, prezydentem będzie tymczasem człowiek...
— Zapewne pan sam?
— Nie — zaprzeczył Kaw-dier, — będzie ten, którego ja sam wskażę, później zaś prezydent będzie obieralnym przez głosowanie. Dla siebie wymagam bezwzględnej swobody osobistej. Moim następcą będzie młody człowiek imieniem Piotr X. Ja go do tego przysposobiłem i zupełnie odpowiadam za niego. Niech to pana nie dziwi, że ten młodzieniec ma dopiero dwadzieścia dwa lata, ale on będzie najstosowniejszy na mego następcę. Jemu tylko zdam moją władzę. Te są moje warunki. Czy zgadzasz się pan na nie? Jestem zmęczony i nie chcę już ani wydawać rozkazów, ani ich otrzymywać.
— Zgadzam się — rzekł oficer, jakby jeszcze nie dowierzając, czy to było szczere, co Kaw-dier mówił, czy nie zażąda jeszcze czego dla siebie.
Ale Kaw-dier rzekł krótko:
— W takim razie podpiszemy oficjalnie. Co się zaś tyczy moich spraw osobistych, to zechciej pan przejrzeć ten dokumencik, o podpisanie którego również będę pana prosił.
Oficer rzucił okiem na podawany mu papier, lecz zaledwie wczytał się w treść jego, gdy twarz mu się zmieniła i zawołał zdumiony: