Strona:Juliusz Verne - Rozbitki.pdf/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dnia, gdy biedny Pawełek tylko co nie zginął w owej strasznej grocie.
Piotruś wiedział, że od owego czasu Sirdey się nie pokazał. Co on tu zatem teraz robi? Dlaczego się tak kryje? Zaniepokojony chłopiec schował się jeszcze głębiej w trawę i położywszy się na piersiach, nasłuchiwał i patrzał uważnie.
Już i noc zapadła, a on wciąż leżał, tylko teraz nic nie widział. Sen zaczął go morzyć, ale odpędzał go od siebie. Lecz wciąż było cicho. Nareszcie po północy zdawało mu się, że poruszył się jakiś cień, wynurzający się jakby z rzeki, do którego zbliżył się po chwili inny cień z lądu; potem usłyszał jakiś szelest, a następnie szepty i jednocześnie jakby brzęk liczonych pieniędzy, których widocznie było dużo, bo brzęk ten trwał przez długą chwilę; poczem jeden cień znowu znikł w fosie, a drugi wrócił do ogrodzenia.
Piotruś leżał cichutko, ciągle nasłuchując, ale nic się już więcej nie ruszyło. Przeczekał aż do wschodu słońca, poczem wstał, ostrożnie, prześlizgnął się między trawami i czemprędzej pobiegł do Kaw-diera.
Ten już nie spał. Zobaczywszy Piotrusia tak wcześnie wchodzącego, ździwił się, ale chłopiec zaraz zaczął:
— Proszę pana gubernatora, mam coś waż-