Przejdź do zawartości

Strona:Juliusz Verne - Przygody na okręcie Chancellor.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dopełnia odpowiednio sytuacyi, sprowadzając szybsze rozwiązanie! Z najzimniejszą więc krwią poszedłem na przód statku donieść o tem Kurtisowi.
Dowiedziawszy się, że pudło z 30-ma funtami pikratu, wystarczającego do wysadzenia góry w powietrze, znajduje się na spodzie okrętu, w samym ognisku pożaru i że wybuch może nastąpić każdej chwili, Robert Kurtis nie zmrużył nawet oczu, tylko źrenice mu się rozszerzyły i czoło sfałdowało.
— Dobre i to — powiedział — nie ma co mówić. Gdzie Ruby?
— Na wystawce.
— Chodź pan ze mną, panie Kazallon.
Poszliśmy razem na wystawkę, gdzie inżynier i kupiec jeszcze siedzieli.
Robert Kurtis przystąpił do Rubego pytając:
— Więc pan to rzeczywiście zrobiłeś?
— A no tak, cóż wielkiego — odrzekł najspokojniej Ruby, sądząc się być winnym tylko defraudacyi.
Przez chwilę zdawało mi się, że Robert Kurtis zmiażdżzy tego nieszczęśliwego pasażera, nie mogącego ocenić okropnych skutków, jakie pociągnąć za sobą może jego nieostrożność.
Porucznik powstrzymał się i założył w tył