dnie z naszymi statutami odbędziemy nasze posiedzenie przy jego śmiertelnem łożu.
„W skutek tego ja, prezydent Klubu nerwowych ogłaszam, że posiedzenie jest otwarte.
„Panowie, tak jak to u nas jest w zwyczaju przy śmierci jednego z naszych braci, złożymy mu ostatnie pożegnanie.“
Wtedy ci ludzie osobliwsi, poważnie, milcząco, jeden po drugim zbliżali się do Nepomucena, ściskali jego skostniałą już rękę i na czole składali ostatni pocałunek. Przyjaciel Scypion był niepocieszonym. Gdy to zostało ukończone, prezydent odezwał się w te słowa:
— Biedny Mathiasie, wydałeś już ostatnie tchnienie, pochylamy pobożnie głowy przed twemi resztkami śmiertelnemi i mamy nadzieję, że z wysokości nieba, gdzie jesteś teraz, spuścisz na nas przyjazne spojrzenie... mamy nadzieję, żeś już powiedział Bogu:
„Mój Ojcze, przebacz złym ze względu na dobrych, przebacz tym, którzy mi dokuczali, szydzili ze mnie, ze względu na tych, których spotkałem w życiu przychylnych, usłużnych, dobrych i litościwych...
Po chwili namysłu ciągnął dalej.
„Teraz moi bracia, ponieważ w skutek naszych statutów prezydent Klubu ma poruczone zajęcie się wypełnieniem ostatniej woli każdego zmarłego brata, więc otworzę testament i udzielę wam ostatnią jego wolę.“
Strona:Juliusz Verne - Promień zielony i dziesięć godzin polowania.djvu/270
Ta strona została przepisana.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/d/d7/Juliusz_Verne_-_Promie%C5%84_zielony_i_dziesi%C4%99%C4%87_godzin_polowania.djvu/page270-1024px-Juliusz_Verne_-_Promie%C5%84_zielony_i_dziesi%C4%99%C4%87_godzin_polowania.djvu.jpg)