Strona:Juliusz Verne - Podróż do środka Ziemi.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czątkowi, przy ułożeniu liter jakie ostatnio otrzymaliśmy. Wszystkie dowcipne kombinacye kochanego mojego profesora od razu się urzeczywistniały — nie omylił się także i co do języka, bo naprawdę była to łacina; ja zaś do tego tylko przyznać się mogę, że traf pomyślny naprowadził mnie na dobrą drogę; tak jednakże w pierwszej chwili byłem wzruszony i odurzony mym wynalazkiem, że w oczach mi się zaćmiło i przez kilka minut nic widzieć nie byłem w stanie. Nareszcie uspokoiwszy się nieco, przeszedłem dwa razy pokój na około, wypiłem szklankę wody i z całą zimną krwią, na jaką zdobyć się mogłem, zasiadłem w poważnym fotelu, pochyliłem się nad papierem na stole rozłożonym, a wskazując sobie palcem litera po literze, jednym tchem prawie na głos wyczytałem całość.
Czułem, jak zimny dreszcz przechodził mi po wszystkich członkach; strach mnie ogarnął okrutny; dowiedziałem się bowiem, że był człowiek, który miał odwagę dostać się aż...
Ah! — zawołałem skacząc do góry — o nie! nie! mój stryj nie dowie się tego. Jeszczeby tego tylko brakło, aby i jemu zachciało się próbować podobnej podróży. Taki jak on geolog zapalony — a! niedałby sobie przeperswadować, pojechałby niezawodnie i mnieby zabrał ze sobą, to więcej jak pewno, a z tej szalonej wycieczki nigdybyśmy już, nigdy nie powrócili.