Strona:Juliusz Verne - Podróż do środka Ziemi.djvu/331

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przestaliśmy sunąć po powierzchni oceanu, a za to lecieliśmy jakby spadając pionowo do przepaści. Stryj z Hansem silnie trzymali mnie, abym nie wpadł w morze.
Wtem, po pewnym przeciągu czasu uczułem jakby uderzenie silne; tratwa nasza nie dotknęła żadnego przedmiotu twardego, lecz nagle się zatrzymała. Ogromny słup wody raptownie spadł na jej powierzchnię, zalewając nas obficie. Tchu mi brakować zaczęło — myślałem że tonę.
Jednakże potop ten nie trwał długo. W kilka sekund potem uczułem się na wolnem powietrzu, którem odetchnąłem całemi piersiami: Stryj i przewodnik ściskali mi ręce; tratwa niosła nas dalej!...