Strona:Juliusz Verne - Podróż do środka Ziemi.djvu/298

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wtorek, 25-go sierpnia. — Powracam do przytomności z długiego omdlenia; burza trwa ciągle, błyskawice wiją się po horyzoncie jak węże w przestwór rzucone.
Czyż dotąd jesteśmy na morzu? Tak jest, i to pędzeni z szybkością, nieobrachowaną. Przeszliśmy pod Angliją, pod kanałem la Manche, pod Francyą.... bodaj czy nie pod całą już Europą.
........................
Nowy hałas słyszeć się daje! Zapewne morze rozbija się o skały?.... Lecz w takim razie....
........................
........................
........................