Strona:Juliusz Verne - Podróż do środka Ziemi.djvu/266

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Jakążto własność?
— Jest ona ślepą — a nietylko ślepą, ale całkiem pozbawioną organu patrzenia.
Po bliższe m zbadaniu przekonałem się o prawdzie słów stryja; lecz aby się upewnić że to nie jest wyjątek, zarzuciliśmy powtórnie wędkę do wody. Ocean ten był bardzo zarybiony, bo w niespełna dwie godziny mnóstwo nałapaliśmy Pterychtis i innych ryb należących do również zaginionej rodziny Dipterides, lecz rodzaju tych ostatnich stryj nie mógł rozpoznać. Wszystkie one nie posiadają organu widzenia. Połów ten improwizowany znacznie zasilił nasze zapasy spiżarniane.
Można więc było z pewnością i stanowczo wnioskować, że w tem morzu przebywają same tylko gatunki kopalne, z których tak ryby jak i gady tem są doskonalsze im dawniejsze. Być może, iż jeszcze napotykamy gatunek jaszczurkowatych, które nauka z kawałków kości i chrząstek tak wybornie odtworzyć umiała.
Po chwili wziąłem lunetę i zacząłem przeglądać przestrzeń morza, zupełnie dotąd pustą. Bez wątpienia, zbyt jeszcze blizcy byliśmy brzegów. Spojrzałem w powietrze — może w warstwach ciężkiej atmosfery dojrzę którego z tych ptaków odtworzonych przez nieśmiertelnego Cuvier’a? Obfitość ryb dostatecznej dostarczyłaby im żywności, lecz na-