Strona:Juliusz Verne - Podróż do środka Ziemi.djvu/194

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
XXIII.

Umysł mój rozdrażniony przez całą godzinę marzył o powodach, które mogły skłonić spokojnego myśliwca do tak niezwykłego postępowania. Najdziwniejsze myśli tłoczyły się do mojej skołatanej wyobraźni; obawiałem się czy nie oszaleję.
Nareszcie odgłos kroków słyszeć się dał w głębi otchłani. To Hans wracał. Światełko zdala zamigotało; najprzód nieznacznie, później coraz wyraźniej oblewało jasnością całe podziemie.
Przewodnik przyspieszonym krokiem zbliżył się do stryja, a kładąc mu rękę na ramieniu zlekka poruszył go budząc. Profesor zerwał się na równe nogi.
— Co takiego? — spytał porywczo.
Vatten — odpowiedział myśliwiec.