Strona:Juliusz Verne - Podróż do środka Ziemi.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ogrzewanie całej ludności islandzkiej, przez ciąg najmniej jednego wieku; to obszerne torfowisko, w niektórych miejscach miało siedmdziesiąt stóp wysokości i przedstawiało kolejne pokłady szczątków zwęglonych i tufu pumexowego.
Jako nieodrodny synowiec profesora Lidenbrocka, pomimo roztargnienia i złego humoru w jaki mnie wprowadzało całe to szalone przedsiewzięcie, z zajęciem oglądałem owe ciekawości mineralogiczne, tak obficie rozrzucone po tym obszernym gabinecie historyi naturalnej, i jednocześnie przypomniałem sobie całą historyę geologiczną Islandyi.
Interesująca ta wyspa, widocznie wyszła z głębi wód w epoce względnie świeżej, może być nawet że i dotąd wznosi się ona ruchem nieznacznym. Jeśli tak jest, to początek jej możnaby tylko działaniu ognisk podziemnych przypisać, a w takim razie i teorya uczonego Humphry Davy i poważny dokument Arne Saknussemma i pretensyje mojego stryja, jak dym rozwiaćby się koniecznie musiały. To przypuszczenie bardziej jeszcze zachęcało mnie do bliższego zbadania gruntu, w skutek czego byłem w stanie zdać sobie rachunek z następstwa fenomenów, jakie poprzedziły formacyę wyspy.
Islandya pozbawiona zupełnie gruntów osadowych, składa się jedynie z tufu wulkanicznego, to jest nagromadzenia kamieni i skał budowy dziurkowatej. Przed powstaniem na niej wulkanów,