Ściana fjordu o jakiej mówiliśmy powyżej i całybrzeg półwyspu, składały się z rzędu słupów prostopadłych, na 30 stóp wysokich. Słupy te proste i równe, podpierały archiwoltę ze słupów poziomych, tworzących po nad morzem jakby rodzaj półsklepienia, przez którego arkady woda morska przepływała z szumem spienionych bałwanów.
Kilka większych odłamków bazaltowych, oderwanych gwałtownością Oceanu, porozrzucanych tu i owdzie, wyglądały jak szczątki świątyni starożytnej, ruiny wiecznie młode, na których czas żadnego śladu pozostawić nie zdoła.
Taką była ostatnia stacya naszej podróży na powierzchni ziemi. Hans prowadził nas z całą zręcznością i przezornością doświadczonego przewodnika, a myśl że i nadal z nami pozostanie, uspokajaa mnie o los przyszłej naszej wycieczki pod ziemię.
Dom Rektora niczem nie różnił się od innych chat wieśniaczych; u drzwi jego spostrzegłem człowieka z młotkiem w ręku, opasanego skórzanym fartuchem, zabierającego się do kucia koni.
— Saellvertu — powitał go myśliwiec.
— God dag — odpowiedział kowal czystym duńskim językiem.
— Kyrkoherde — rzekł Hans do mego stryja.
— Rektor — powtórzył tenże — zdaje się Axelu,
Strona:Juliusz Verne - Podróż do środka Ziemi.djvu/126
Ta strona została przepisana.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/7/7d/Juliusz_Verne_-_Podr%C3%B3%C5%BC_do_%C5%9Brodka_Ziemi.djvu/page126-1024px-Juliusz_Verne_-_Podr%C3%B3%C5%BC_do_%C5%9Brodka_Ziemi.djvu.jpg)