Strona:Juliusz Verne - Podróż do środka Ziemi.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
XI.

Wieczorem wyszedłem na krótką przechadzkę nad brzegiem morza, lecz wróciłem wcześnie do domu, a położywszy się w łóżku zbitem z ordynarnych desek, zasnąłem głęboko.
Po przebudzeniu się, usłyszałem stryja głośno rozmawiającego w sali sąsiedniej; zerwałem się z pościeli aby iść co prędzej do niego.
Pan Lidenbrock w duńskim języku prowadził rozmowę z jakimś ogromnym i barczystym chłopem, wyglądającym na Herkulesa. Bystry wzrok jego zapowiadał intelligencyę; oczy miał błękitne, wyraz ich myślący; długie włosy, które w Anglii uchodziłyby za rude, spadały na atletyczne ramiona. Ruchy miał zręczne, lecz bardzo mało i oszczędnie ich używał; wszystko w nim objawiało nader spokojny i łagodny temperament, a pewność siebie