Strona:Juliusz Verne - Gwiazda Południa.pdf/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
– 65 –

z poblizkiej kantyny przynieść kocioł zupy z mąki kukurydzowej, trochę mięsa suszonego i kilka butelek rumu.
Z prawdziwą przyjemnością patrzał jak się rzucili na to pożywienie i mieli przytem wygląd rozbitków, którzy przez 14 dni nic nie jedli. Połykali żywność z taką żarłocznością, iż po kwadransie trzeba było im zabrać resztę, bo pewnie by sami jeść nie przestali.
Tylko jeden murzyn, najmłodszy o inteligentnem spojrzeniu jadł umiarkowanie, i on też tylko, podszedłszy do Cypryana, ujął niezgrabnym ruchem jego rękę i położył ją sobie na kędzierzawej głowie, na znak podziękowania. Inni o tem nie pomyśleli.
— Jak się nazywasz? — pytał Cypryan, ujęty postępowaniem chłopaka.
Murzyn, rozumiejący cokolwiek po angielsku, odpowiedział natychmiast.
— Matakit!
Przyjemna i zaufanie budząca fizyognomia chłopca nasunęła Cypryanowi myśl przyjęcia go w charakterze robotnika do swojej kopalni.
— Czyś przyszedł tutaj szukać roboty? — badał w dalszym ciągu chłopca. Matakit odpowiedział potakującym ruchem głowy.
— Czy chcesz u mnie pracować? Dam ci