Strona:Juliusz Verne - Gwiazda Południa.pdf/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
– 158 –

— Widziałem, że idzie o jego życie — rzekł chińczyk — żaden słoń nie zaniedba przy sposobności, w ostatnich konwulsyach, zemścić się na wrogu.
Słowa te były jedyną mową pogrzebową nad resztkami Hiltona.
Cypryan pod wrażeniem świeżej zdrady, widział w tym wypadku słuszne zadosyć uczynienie dane mu przez opatrzność i łotr, który go chciał oddać na pastwę dzikiego zwierzęcia, sam przez nie zginął!
Co myślał o całym tym wypadku Pantalacci, naturalnie przed nikim się nie zwierzył.
Chińczyk tymczasem nożem wykopał dół i przy pomocy Cypryana pochował szczątki towarzysza wyprawy.
Praca ta zajęła sporo czasu; słońce już zbliżało się ku południowi, gdy myśliwi wrócili do obozu.
Jakże się zdziwili, nie zastawszy Bardika przy wozie.
Bardik zniknął!...