Strona:Juliusz Verne - Gwiazda Południa.pdf/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
– 145 –

szeroka, lecz której najmniejsze ukłócie byłoby śmiertelne. Młody kafr z nadzwyczajną zręcznością pozbawił ją głowy.
Ubranie Hiltona przebite było zaledwie na 6 ctm. a naskórek nietknięty!
Cypryan był bardzo oburzony na Hiltona, który nie uważał za właściwe podziękować swemu wybawcy. Wydawało mu się widać rzeczą bardzo zwyczajną, że kafr go od niechybnej śmierci uratował.
— Pański nóż posiada rzeczywiście dobre ostrze — zauważył tylko Hilton, podczas gdy Bardik był zajęty oczyszczaniem noża.
Śniadanie zatarło nieco wrażenia tej pełnej przygód nocy. Składało się ono wprawdzie tylko z jednego strusiego jaja smażonego w maśle, ale wystarczyło zupełnie do nasycenia 5 ludzi.
Lekka gorączka wprawdzie dokuczała Cypryanowi skutkiem ran zadanych mu przez lwie pazury, lecz upierał się odwiedzić wraz z towarzyszami Lopepa. Obóz zostawiono pod opieką Liego i Bardika, poruczono im również zdjąć skórę ze lwa, i konno udano się z wizytą.
Betchuan oczekiwał gości, otoczony swoją gwardyą, u wejścia do kraalu. Poza nim stały dwa rzędy kobiet i dzieci, patrząc ciekawie na przybyłych.