Strona:Juliusz Verne - Gwiazda Południa.pdf/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
– 125 –

za współzawodnika! Ale cóż robić, dobrze, że będzie go można trochę nadzorować, gorzej byłoby, gdyby działał na własną rękę.
Czwórka starających się wkrótce pożegnała pana Watkinsa i jego córkę. Pożegnanie było krótkie i serdeczne. Pozorna zgoda łączyła tych rywali, którzy razem wyruszyć mieli, a w duszy jeden drugiego odsyłał do czarta.
Wróciwszy do domu zastał Cypryan na progu siedzących Bardika i Liego.
Bardik od czasu przyjęcia służby okazywał wielką przychylność dla swego pana.
Gdy im Cypryan powiedział o swojem postanowieniu, Bardik i Li odezwali się jednocześnie:
— Zabierz nas ojczulku, prosimy cię o to bardzo!
— Was zabrać, po co?
— Aby ci kawę gotować i obiad przyrządzać — odpowiedział Bardik.
— Utrzymywać bieliznę w porządku — odezwał się Li.
— I aby cię strzedz od złoczyńców — zakończyli razem.
— Dobrze, zabieram was, kiedy sobie tego życzycie — rzekł rozczulony ich przywiązaniem Cypryan.
Następnego ranka udał się Cypryan wraz