Przejdź do zawartości

Strona:Juliusz Verne - Bez przewrotu.pdf/231

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wiedziony ostrożnością, cały ten tłum obrał stanowisko o trzy kilometry od przewierconej galeryi Kilimandżaro, tak, żeby się nie potrzebować obawiać straszliwego parcia warstw powietrza.
Wokoło kilka tysięcy krajowców, przybyłych z Kisongo i miasteczek rozsypanych w stronie południowej prowincyi, pośpieszyło na rozkaz sułtana Bali-Bali, by być obecnymi temu wzniosłemu widokowi.
Nić, przeciągnięta pomiędzy bateryą elektryczną i zbiornikiem substancyi chemicznych, umieszczonym w głębi galeryi, gotowa była cisnąć prąd, który miał roztrzaskać lont i wywołać zapalenie się meli-melonitu.
Jako wstęp, wspaniała uczta zgromadziła u jednego stołu sułtana, jego gości amerykańskich i znakomitości stolicy — wszystko to na koszt Bali-Bali, który wysadził się jak mógł, wiedząc, że koszta będą mu powrócone z kasy Stowarzyszenia Barbicane and Co.
Było już około jedenastej godziny, gdy uczta, zaczęta a wpół do ósmej, zakończyła się toastem wzniesionym przez sułtana na cześć inżynierów North Polar Practieal Association i za powodzenie ich przedsięwzięcia.
Jeszcze godzina, a zmiana warunków geograficznych i klimatologicznych Ziemi stanie się faktem spełnionym.