Strona:Juliusz Verne - Bez przewrotu.pdf/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

podbiegunowych nie figurowała wcale wśród mocarstw, które wzięły udział w licytacyi. Wszakże, pomimo że oficyalnie usunęła się od tego interesu, francuz jeden — mówiono — powziął myśl udania się do Baltimore, w celu śledzenia na swój własny rachunek i dla osobistej przyjemności rozmaitych faz tego olbrzymiego przedsięwzięcia.
Był to inżynier z korpusu górniczego, mający lat trzydzieści pięć. Wszedłszy jako uczeń celujący do Szkoły Politechnicznej, wyszedł z niej po ukończeniu najświetniejszem nauk, możemy go zatem przedstawić czytelnikom jako matematyka niepospolitej wiedzy i zdolności, prawdopodobnie wyższego o wiele od J. T. Mastona, który nie był niczem więcej, jak znakomitym rachmistrzem — był tem, czem byłby Le Verrier wobec Laplace’a lub Newtona.
Ten inżynier był przytem — co szkodzić wcale nie mogło — człowiekiem wielkiego sprytu i niepospolitej fantazyi, był oryginałem, któremu podobnych zdarza się niekiedy spotkać w Administracyi dróg i mostów, rzadziej wszakże w górnictwie. Miał on swój wyłączny, arcy-zabawny sposób opowiadania. Rozmawiając z dobrymi znajomymi, wtedy nawet gdy przedmiotem była kwestya naukowa, wyrażał się z pewną swobodą i zaniedbaniem, cechującemi paryzkiego ulicznika. Lubił on rozmaite wyrazy języka ludowego, którym moda