Strona:Juliusz Verne - Bez przewrotu.pdf/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Tym razem milczenie pełne poszanowania przyjęło słowa prezesa Barbicane, którego wzruszenie podzielało całe zgromadzenie.
Prezes mówił dalej donośnym głosem:
„Tak więc, pomimo tylu poświęceń i takiej odwagi, ośmdziesiąty czwarty równoleżnik nie został ani razu przekroczony. A nawet ośmielę się twierdzić, że nie stanie się to nigdy przy pomocy środków, dotychczas używanych, czy to okrętami, dla dostania się do ław lodowych, czy to tratwami, dla przesuwania się po nich. Nie jest danem człowiekowi narażać się bezkarnie na takie niebezpieczeństwa, znosić takie obniżenie temperatury. Innych dróg trzeba spróbować, chcąc zdobyć biegun północny.“
Znać było po drżeniu, wstrząsającem słuchaczy, że nadeszła chwila, w której wiadomość najbardziej ich interesująca, tajemnica najgorączkowiej a bezskutecznie zgłębiana, miała im być objawioną.
— Jakże się pan do tego weźmiesz, mój panie? — spytał ironicznie delegat Anglii.
— Za dziesięć minut dowiesz się o tem, majorze Donellan — odpowiedział prezes Barbicane, — i dodam jeszcze — mówił, zwracając się do akcyonaryuszów: — Miejcie w nas ufność, panowie, gdyż promotorzy tego przedsiębiorstwa są to ci sami, którzy, wyruszywszy w pocisku walcowato-konicznym...“