Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed. Seyfarth i Czajkowski) T.2.djvu/278

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ayrtona, i tutaj także, iście cudownym trafem, znaleziono kapitana Granta z dwoma jego ludźmi, właśnie pod trzydziestym siódmym równoleżnikiem. Skazaniec miał zająć ich miejsce na tej odludnej wysepce, i gdy opuszczał jach, przemówił do niego lord Glenarvan w te słowa:
„— Ayrtonie, pozostaniesz tutaj zdala od świata, zdala od ludzi, z którymi nie będziesz mógł utrzymywać żadnej styczności. Nie będziesz mógł umknąć z tej wysepki, na której zostawia cię Duncan. Pozostaniesz sam, pod okiem Boga, który czyta w najgłębszych skrytościach ludzkiego serca, lecz nie będziesz mi zgubionym na zawsze, ani przepadłym bez śladu, jak był kapitan Grant. Choć tak niegodnym jesteś ludzkiej pamięci, ludzie będą przecież o tobie pamiętali. Wiem gdzie jesteś, Ayrtonie, i będę wiedział, gdzie cię szukać. Nie zapomnę o tem nigdy!“
„Po tych słowach Duncan rozwinął żagle i zniknął wkrótce z przed oczu wygnańca.
„Było to 18go marca 1855 roku.[1]

„Ayrton pozostał sam jeden, lecz nie zbywało mu ani amunicji, ani broni, ani narzędzi, ani zboża na zasianie. Do użytku tego skazańca, pozostał dom zbudowany przez zacnego kapitana

  1. Wypadki opowiedziane tutaj w krótkości, wyjęte są z dzieła znanego zapewne niejednemu z czytelników, pt. „Dzieci kapitana Granta.“ I tu, i później zauważają czytelnicy pewne różnice pod względem dat, lecz później dowiedzą się także, dla czego pierwotnie nie mogły być podane prawdziwe daty. (Przyp. wydawcy.)