Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed. Seyfarth i Czajkowski) T.2.djvu/260

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dało się łatwo sporządzić. Narzędzia mieli dobre a robota nie była trudną, gdyż razem wziąwszy składowe części wiatraka są bardzo proste. Było to więc li kwestją czasu.
Wszyscy członkowie osady pracowali nad budową młyna, i 1, grudnia młyn był gotów.
Pencroff, jak zawsze zachwycał się swem dziełem i nie wątpił wcale o jego doskonałości.
— A teraz, rzekł, abyśmy mieli tylko dobry wiatr, a zmielemy ślicznie nasz pierwszy plon!
— Dobry wiatr, owszem, odparł inżynier, byle tylko nie za dużo wiatru, Pencroffie.
— Ba! tem szybciej obracać się będzie nasz wiatrak!
— Nie trzeba, aby się obracał zbyt szybko, odparł Cyrus Smith. Wiemy z doświadczenia, że wiatrak wtedy miele najlepiej, gdy liczba obrotów, którą skrzydła w jednej minucie dokonują, jest sześć razy tak wielką, jak ilość stóp, którą wiatr przelatuje w jednej sekundzie. Przy średnim wietrze przelatującym dwadzieścia cztery stóp na sekundę, skrzydła wiatraka dokonają szesnaście obrotów na minutę a więcej nie trzeba.
— W samą porę! zawołał Harbert, właśnie też wieje piękny wiaterek od północno-wschodniej strony, pewnie się dobrze sprawi!
Nie było powodu odkładać na później inaugarację młyna, pilno było bowiem osadnikom naszym skosztować pierwszego kawałka chleba na wyspie Lincolna. Więc tego samego dnia jeszcze z rana zmielono dwie do trzech ćwiartek