Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed.Seyfarth i Czajkowski) T.3.djvu/303

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dunkan — szepnął.
Dunkan — powtórzył Cyrus Smith.
I podnosząc dłonie ku niebu, zawołał:
— Ach! Wszechmogący Boże — a więc wolą twoją było nas uratować!
Byłto w samej rzeczy Dunkan, yacht lorda Glenasvana, w danej chwili zostający pod wodzą Roberta, syna kapitana Granta, którego wysłano na wyspę Tabor, aby zabrał z niej Ayrtona i zwrócił mu ojczyznę po dwunastu latach pokuty!...
Osadnicy byli uratowani — i już na drodze do powrotu!
— Kapitanie Robercie — zapytał Cyrus Smith — któż to mógł podać ci myśl zwrócenia się o sto mil na północy wschód, po opuszczeniu wyspy Tabor, kędyś nie znalazł Ayrtona.
— Panie Smith — odrzekł Robert Grant spieszyłem nietylko po Ayrtona ale po pana i po twoich towarzyszy!
— Po moich towarzyszy i po mnie?
— Niewątpliwie! Na wyspę Lincolna!
— Na wyspę Lincolna! — zawołali jednogłośnie Gedeon Spilett, Harbert, Nab i Pencroff w najwyższym stopniu zadziwieni.
— Zkądże pan znałeś wyspę Lincoln, kiedy jej nie ma na żadnej mapie?
— Dowiedziałem się o niej z zapisku, któryście pozostawili na wyspie Tabor — odrzekł Robert Grant.
— My — zapisek? — zawołał Gedeon Spilett.