Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed.Seyfarth i Czajkowski) T.3.djvu/078

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tutaj i ty masz prawo do rady, skoro idzie o powzięcie ważnego postanowienia. Mów więc.
— Panie Smith — odezwał się na to Ayrton — co do mnie, sądzę, że nie powinniśmy zaniedbać niczego ku odnalezieniu tego nieznanego dobroczyńcy. Kto wie, może jest samotny, — może cierpi? Może życie jego potrzebuje odrodzenia. I ja, jak to pan sam wspomniałeś, zaciągnąłem względem niego dług wdzięczności. On to bowiem, nikt inny tylko on przybył na wyspę Tabor, znalazł tam nędzarza, któregoście poznali i dał wam znać — o nieszczęśliwym potrzebującym ratunku. Jemu to więc zawdzięczam powrót do godności ludzkiej. O nie, nigdy tego nie zapomnę!
— Więc rzecz postanowiona, odezwał się Cyrus Smith. Zaczniemy poszukiwania o ile możności najprędzej. Nie zostawimy ani cząsteczki wyspy bez zbadania. Przeszukamy ją aż do najtajniejszych kryjówek, a nieznany przyjaciel przebaczy nam to przez wzgląd na intencję naszą.
Przez kilka dni osadnicy oddali się z gorliwością pracom około zbioru siana i zboża. Przed ostatecznem zabraniem się do zbadania nieznanych jeszcze części wyspy, postanowili ukończyć wszelkie niezbędne roboty. Była to także pora zbioru rozmaitych jarzyn pochodzących z roślin sprowadzonych z wyspy Tabor. Szło już tylko o pomieszczenie wszystkiego na składzie, ku czemu na szczęście nie brakło miejsca w Granitowym Pałacu. Wszystkie bogactwa