Strona:Juliusz Verne-Tajemnicza Wyspa (ed.Seyfarth i Czajkowski) T.3.djvu/024

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gło to być także oznaką zajęcia wyspy w posiadanie! Cyrus Smith wiedział teraz że okręt był silnie uzbrojony. A czemżeż mogli osadnicy wyspy Lincolna odpowiedzieć na działa? Kilkoma strzelbami.
— Bądź co bądź jednak — zauważył Cyrus Smith — stanowisko nasze tutaj jest niezdobyte. Nieprzyjaciel nie będzie mógł znaleźć otworu kanału odpływowego pokrytego teraz trzciną i zaroślami, a tem samem wtargnąć do Pałacu Granitowego.
— Ale nasze plantacje, nasze chlewy, nasza obora, nasze wszystko! — zawołał Pencroff uderzając nogą o ziemię. W kilka godzin mogą to wszystko spustoszyć, zniweczyć.
— Mogą, Pencroffie, — odparł Cyrus Smith — i my nie potrafimy im w żaden sposób przeszkodzić.
— Wielu ich jest? oto pytanie, — rzekł na to korespondent. Jeśli nie więcej jak tuzin, potrafimy ich odeprzeć, lecz jeśli ich jest czterdziestu, pięćdziesięciu, lub więcej!...
— Panie Smith, rzekł na to Ayrton przystępując do inżyniera, pozwolisz mi pan jednę rzecz?
— Jaką, przyjacielu?
— Udać się na okręt i przekonać się naocznie o sile załogi.
— Ależ, Ayrtonie... odparł wahając się inżynier, narazisz twe życie...
— Czemużby nie, panie Smith?