Strona:Juliusz Verne-Sfinks lodowy.djvu/274

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
— 244 —

wreszcie obudziły się w nim lepsze instynkta, które bądź co bądź posiada ukryte w głębi swej duszy najgorszy nawet człowiek? Trudno wiedzieć; mimo jednak, że stał się nam w obecnem położeniu prawdziwie pożytecznym, zawsze z niedowierzaniem patrzałem na niego, i tem szczerzej żałowałem, że człowieka tak zdolnego do każdej pracy, tak pojmującego w lot co i jak w danej chwili należalo uczynić, nie zdobiła szlachetniejsza natura, któraby go też podnieść mogła do wyższego stopnia inteligencyi.
Mówiąc o gorliwości Hearna, nie mogę pominąć czem był dla nas wszystkich w obecnem położeniu, nigdy nie zmordowany Dick Peters. Pracując za czterech, odpoczywał zaledwie w krótkich chwilach posiłku, spożywając go zawsze, jak dawniej, na osobności, gdy nocą, znowu zostawał najczęściej na straży.
Od chwili wypadku z Halbranem, bodaj nie przemówił do mnie słowa; cóż zresztą mógłby mi powiedzieć, gdy zrozumiał zapewne równie dobrze jak ja, iż przepadła dla nas raz na zawsze nadzieja przedłużenia jeszcze tej nieszczęsnej wyprawy. Mimo też przyjaznego obejścia Marcina Holta, który go najchętniej wybierał do wspólnej pracy, on unikał go jak mógł, czego przyczynę rozumiałem teraz aż nadto dobrze — i nieraz dreszcz zimny wstrząsał mem ciałem na samą myśl o wstrętnej scenie na Grampiusie. Nie wątpiłem też, że gdyby tajemnica którą mi metys powierzył, znaną była załodze, nieszczęsny ten człowiek stałby się przedmiotem istotnego prześladowania.
Podczas utrudzającej czynności wyładowania Halbranu, kapitan ze swym porucznikiem naradzali się nad sposobem spuszczenia go na morze. Zadanie to nie było wcale łatwe, zważywszy przeszkody i niebezpieczeństwo — oraz niezmierną pracę, którą należało o ile możności zmniejszyć. Nareszcie wykreślonym został plan wyżłobienia równej drogi, niby ko-